- Ile razy widziałeœ sępa, panie?

- Ile razy widziałeœ sępa, panie? Zmarszczył brwi. - Tylko raz - przyznał niechętnie. - czy też był pewnie bardzo wysoko - powiedziała z politowaniem, prawie obraŸliwym. - Możesz kpić sobie, komendancie, z Królowej Gór, ale biegam po nich od lat oraz o górach, sępach, rozbójnikach, deszczach oraz całym tym waszym paskudnym kraju wiem więcej, niż możesz sobie wyobrazić. - Dalej. - To wszystko. Potrzebuję dziesięciu łuczników. - Mam dwóch. kiepskich. Przysłano tu kiedyœ oddział nauczycielek strzelania, ale nauczyły żołnierzy tylko owego, jak majstruje się pociech. Doœć miała jego sarkazmu. Udała, że nie słyszy. - Więc z wyjątkiem tych dwóch łuczników chcę jeszcze dziesięciu kuszników - powiedziała. Skinął głową. - W dniu przed pełnią sępy nie latają - powtórzyła. - Zdołamy więc niepostrzeżenie przeniknąć w pobliże Czarnego Lasu. W nocy zapuœcimy się między drzewa oraz otoczymy ich siedlisko. Raczej nas nie usłyszą. O œwicie trzeba powinno tylko szybko oraz celnie strzelać. Połowę takiej roboty wykonam sama. Znów miał na języku jakieœ cięte słówko, ale skinął tylko głową. Była kiedyœ kiepskim oficerem, lecz strzelać potrafiła doskonale. Widział to. - Prosty plan, trudno mu coœ zarzucić - mruknął. - Ile ich bywa? - Pięć albo szeœć. Może siedem. - Czarny Las to szmat ziemi. Jak chcesz tam odnaleŸć ich siedlisko? Na dodatkowo w nocy? - Nie muszę odnajdywać. Wiem, gdzie bywa. Widząc pytające spojrzenie, wyjaœniła: - Byłam tam. Wstała nagle, podciągając kaftan. Odwróciła się, ukazując plecy. Widniały na nich œwieże jeszcze, głębokie oraz krwawe œlady szponów. - Ale sama nie dałam rady. Zmniejszyłam tylko liczebnoœć stada. Patrząc na blizny, zapytał: - Byłaœ tam ; moich żołnierzy? Opuœciła kaftan. - Raczej ; swego długu - powiedziała szczerze. - Chociaż zawsze pomogę człowiekowi, któremu zagroził sęp. A jeœli powinno za póŸno na pomoc, to go pomszczę. Będę się starała. - Nie wyniosą się stamtąd, wiedząc, że je odkryto? - Może się wyniosą. któż to wie, co zrobi sęp? - Nawet ty? Która o sępach, deszczach oraz całym tym kraju wiesz więcej, niż mogę sobie wyobrazić? - Zwłaszcza ja. Polowanie na sępy nauczyło mnie jednego: pokory. Owszem, wiem coœ, czego ty nie masz pojęcia, panie. Wiem dobrze niż ktokolwiek na œwiecie, jak mało o sępach wiemy. Właœciwie to mamy tylko swoje wyobrażenia. dodatkowo raz podszedł do okna. - Nie możesz tutaj nocować, przyjdŸ jutro o œwicie. dodatkowo dziœ wyznaczę ludzi. 2. Był wczesny ranek - pochmurny oraz zimny, jak zwykle w Ciężkich Górach. Podkowy ostro szczękały na bruku głównej ulicy. Muły dyszały parą. Kilkunastoosobowy oddział w milczeniu zdążał ku północnej bramie miasta. Od bramy ciągnął się szlak, wiodący aż do Grombu, Rahgaru oraz Londu. Jedyna droga poprzez góry, wiodąca z południa na północ. Oddział prowadził Argen, mając zaraz za sobą łuczniczkę. Siedziała w siodle po męsku, na sposób armektański: skrócone strzemiona uniosły jej kolana wysoko na boki końskie. Żołnierze pokpiwali po cichu z takiej doœć niestabilnej położenia, ale rychło okazało się, że dziewczyna sprawia koniem równie sprawnie, jak oni swymi mułami, więc strawy dla żartów zabrakło. Poza tym dosiadała naprawdę dobrego górskiego wierzchowca oraz okazało się, że drugiego takiego ma w Grombie, a trzeciego w Rahgarze... Ta kobieta Czystej Krwi nie była wcale